Przedstawiam Wam kosmetyki z serii Garnier Fructis „Goodbye Damage”. Szampon jak i odżywka mają formułę wzmacniającą do włosów bardzo zniszczonych z rozdwajającymi się końcówkami. Kosmetyki te zostały wzbogacone w Keraphyll i olejek z owoców amli, dzięki którym nasze biedne, zniszczone zabiegami (nie tylko kosmetycznymi) włosy, zostaną cudownie odbudowane. Tak przynajmniej twierdzi producent 😉
Cała linia oparta jest głównie na dwóch składnikach aktywnych:
- olejek z owoców amlii – znany jest z właściwości regenerujących i wzmacniających włókno włosa. Amla zapobiega rozdwajaniu się końcówek, odbudowuje najbardziej zniszczone pasma i przywraca włosom siłę i blask.
- keraphyll – to pochodna białek roślinnych zawierających małe molekuły, które wnikają w głąb włókna włosowego i wzmacniają je od środka oraz większe molekuły które otulają i wygładzają jego powierzchnię. Kompleks keraphyll działa na sam rdzeń włókna włosowego, a także pokrywa powierzchnię włosa ochronną warstwą, by naprawić ubytki i inne uszkodzenia.
W składzie kosmetyków znajduje się też kilka innych składników aktywnych :
- ekstrakt z zielonej herbaty ( działa przeciw rodnikowo, bakteriobójczo, ściągająco, a także normalizuje wydzielanie sebum)
- wyciąg z trawy trzciny cukrowej ( nawilża i odżywia skórę i włosy)
- ekstrakt z jabłka ( sprzyja rekonstrukcji włosów)
- witamina B6 ( wpływa na poprawę wzrostu włosów)
- witamina B3 ( stymuluje wzrost włosów)
- ekstrakt ze skórki cytryny ( działa antyseptycznie, odświeża, reguluje wydzielanie sebum)
Po lecie moje włosy potrzebowały ratunku, były suche i zniszczone. Skusiłam się więc na te kosmetyki i długo nie musiałam czekać na rezultaty. Już po pierwszym myciu zauważyłam, że moje włosy stały się gładkie i problem z rozczesaniem włosów po umyciu już mnie nie dotyczył. Podczas suszenia, moje włosy strasznie się puszyły i musiałam stosować dodatkowo serum, by nad nimi zapanować. Teraz wystarcza mi odżywka, by były wygładzone na całej długości. Również do umycia włosów wystarczy niewielka ilość produktu. Muszę też wspomnieć o zapachu. Na początku mi się nie podobał, ale jak nałożyłam szampon na włosy, zmieniłam zdanie. Pokochałam ten zapach, a on pokochał mnie bo nie chce mnie opuścić. Czuję go jeszcze kilka godzin po umyciu włosów, co jest miłym zaskoczeniem. Zazwyczaj przyjemny zapach szamponu niknął zanim wyszłam z domu, a teraz mogę się nim cieszyć przez cały dzień.
Podsumowując, myślę, że kosmetyki z serii „Goodbye Damage” zagoszczą u mnie na dłużej. Myślę o zakupie również maski z tej serii, gdyż słyszałam, że jest rewelacyjna.
Plusy szamponu i odżywki w skrócie:
łatwość rozczesywania,
miękkość włosów,
brak puszenia po wysuszeniu,
wygładzenie na całej długości włosów,
przyjemny, długo utrzymujący się zapach,
łatwość aplikacji,
wystarczy niewielka ilość produktu,
opakowanie starcza na długo.
The following two tabs change content below.


Beata Kuczyńska
Dziennikarz
Jest młodą kobietą zapatrzoną w kolorowe okładki, a co się za tym wiąże, dążącą do ideału. Jak każda z nas dba o siebie, jest ciekawa świata, dużo czyta i lubi dzielić się swoimi spostrzeżeniami na różne tematy. Oprócz oglądania seriali, uwielbia taniec. Kim będzie za parę lat? Mam nadzieję, że dowiecie się o tym z mediów 😉

Ostatnie wpisy Beata Kuczyńska (zobacz wszystkie)
- CC Cream – lepszy od BB Creamu? - 24 kwietnia 2015
- Akcja: nawilżanie ciała - 18 stycznia 2015
- Jak dojść do siebie po Świętach? - 27 grudnia 2014
Szczerze powiedziawszy nie mialam okazji skorzystania z serii goodbye demage,ale uzywalam juz jakis czas szamponow firmy Garnier. No i niestety ale zawiodlam sie,poniewaz dostalam strasznego lupiezu. Byc moze na samym poczatku uzywania produktow z linii ” goodbye demage” nie bedzie ten lupiez widoczny,po jakims czasie moze sie on pojawic.. trzeba tylko obserwowac.;)
Myślę, że warto spróbować kosmetyków z tej serii. Każdy szampon ma inne składniki, więc jest możliwość, że nie zareagujesz w ten sam sposób na tą linię produktów 🙂 Zawsze lepiej spróbować, niż potem żałować, że się tego nie zrobiło 😉